Kiedyś brałam udział w Gra:Pisz została ona stworzona przez Yumi Mizuno na jej blogu.
Poszukałam parę stronek w poszukiwaniu wyzwań i o to na pierwszy ogień idzie wyzwanie ze strony: Spisek Pisarzy
O to wyzwanie:
„Przedstaw dialog między dwoma bohaterami (dowolnej płci). Stoją przed nie lada wyzwaniem, bo muszą zdecydować, co zrobić z martwym ciałem, które właśnie znaleźli w szafie. Wszystko dzieje się w akademiku, w pokoju zajmowanym przez ich znajomego (nieobecnego w trakcie sceny). Żeby było śmieszniej, przed chwilą dowiedzieli się, że policja robi nalot na studencką sieć komputerową. Gliniarze chodzą od drzwi do drzwi, konfiskując komputery z nielegalną zawartością (ot, pirackimi grami, chociażby). Lada moment może rozlec się pukanie. A trup leży.„
…
– Idą tu! – krzyknął chłopak, zamykając z przerażeniem drzwi pokoju.
Jego dziewczyna, Emilia, siedziała na jednym z dwóch łóżek w sypialni. Miała podkulone nogi pod brodą. Obejmowała je rękoma, kiwając się lekko. Cicho szeptała coś pod nosem. Adam znajdował się za daleko, aby cokolwiek zrozumieć.
Żałował, że w ogóle przyszedł do pokoju swojego przyjaciela Marka. Mieli wybrać się razem do kina na premierę jakiegoś filmu. Właśnie wchodził do kin, a im udało się kupić bilety.
Zamiast szykować się do wyjścia, tkwili tutaj… Marek gdzieś poszedł. Podobno nagle wezwał go promotor. Chyba coś źle wypełnił w podaniu o dofinansowanie badań. Adam zaczął w to wątpić. Może to była tylko wymówka, aby zostawić go i Emilię w pokoju. Wrobił ich.
Chciał mieć czas na ucieczkę. Pewnie zdążył już wsiąść w jakiś autobus i opuszczał miasto. Adam dalej nie mógł uwierzyć, że leży przed nim martwy człowiek. Twarzą do ziemi. Nie znał go. Wyglądał na około dwadzieścia kilka lat. Może jakiś student? Nie przyjrzał mu się za bardzo. Nie miał na to czasu. Za bardzo się bał, aby sprawdzić kto, to jest.
Dlaczego to on musiał otworzyć tę cholerną szafę? Mogła sobie być niedomknięta. Powinien ją zostawić, a nie interesować się kawałkiem wystającego materiału. Materiału, który okazał się jeansową kurtką truposza. Nieboszczyk spadł na niego. Przewrócili się. Spanikował. Skopał z siebie ciało. W mniej niż sekundę znalazł się przy drzwiach. Adam Emilia, widząc martwe ciało, osunęła się na łóżko. Od dobrych piętnastu minut nie ruszyła się z miejsca. Blada jak duch, tępo wpatrywała się w martwe ciało pośrodku pokoju.
Gdyby tego było mało, usłyszeli pukanie do drzwi. To obojga otrzeźwiło. Emilia trzęsła się, biorąc coraz to krótsze wdechy. Nie przychodziło mu do głowy żadne wytłumaczenie. Jak niby mieli wytłumaczyć komukolwiek to co tu znaleźli. Czy ktoś by im w ogóle uwierzył?
Usłyszeli głos. Jakiś inny student powiedział przez drzwi, że policja robi nalot na akademik. Szukają komputerów z nielegalną zawartością. Pirackich gier, muzyki czy filmów. Wszyscy mają dać laptopy do sprawdzenia.
Adam nie wiedział, czy jego znajomy ma jakieś nielegalne pliki. Jakoś w tej chwili mało go to interesowało. Miał poważniejsze rzeczy na głowie. Musiał coś wymyślić, jeśli nie chciał trafić do więzienia.
Rozglądał się nerwowo po pokoju. Naprzeciw drzwi znajdowała się wielka drewniana szafa. Może daliby radę upchnąć tam ciało z powrotem? Marek miał to szczęście, że nie dzielił z nikim pokoju. Chłopak nie miał też za wielu rzeczy. Spokojnie mogliby upchnąć tam ciało. Jak Marek dał radę, to czemu nie oni?
Po obu stronach drzwi stały łóżka. Obydwa były ubrane w świeżą pościel. Z racji tego, że Marek mieszka sam, niektórzy znajomi korzystali z jego łóżka, jak nie chcieli wracać do domu. Adam sam spał tu kilka razy, jak nie mógł prowadzić auta po imprezie.
Nagle wpadł mu dziwny pomysł do głowy. Mieli jedną szansę. Wszystko albo nic.
– Pomóż mi go włożyć do łóżka – powiedział, Adam, podchodząc do ciała.
Wiedział, że mieli mało czasu. Słyszał jakieś krzyki z pokoju obok. Pewnie jakiś student awanturował się, że policja nie może skonfiskować jego komputera bez nakazu.
Emilia spojrzała na niego zdezorientowana.
Czy nie lepiej byłoby poczekać? Pokazać policji to ciało? Dlaczego mieliby im nie uwierzyć? Zastanawiała się dziewczyna. Tylko je znaleźli, ale jeśli by je jakoś schowali, mogli zostać uznani za współwinnych.
Emilia czuła wielką gulę w gardle. Wpatrywała się tylko w swojego chłopaka.
– Pośpiesz się, kurwa.
Adrenalina krążyła w jego żyłach jak szalona. Musieli się śpieszyć. Krzyki powoli cichły. Za chwilę usłyszą kroki. Emilia wzdrygnęła się. Jej chłopak nigdy nie krzyczał. Nie ważne jak był zły. Nie podnosił nawet głosu. Nie spodziewała się po nim tego.
Posłusznie chwyciła nogi nieboszczyka. Podnieśli go razem i położyli na łóżko. Adam podbiegł do szafki. Wyciągnął z niej jakiś duży, czerwony koc. Zamknął szafę, odwracając się. Rzucił koc Emmie.
Złapała go lekko zaskoczona. Nie bardzo rozumiała, o co chodzi. Łóżko to jedno z najwidoczniejszych miejsc. Spojrzała na koc. Potem na Adama.
– Co się głupio patrzysz? – warknął na nią. Ponownie nie mogła uwierzyć, że to jest jej Adam. Ten spokojny, miły dla wszystkich Adam. – Przykryj go kocem! Tylko nie zakrywaj głowy!
Emilia zrobiła to, co kazał.
– Co teraz? – wykrztusiła. Miała wrażenie, jakby wydobył się z niej skrzek. Czuła jakby miała w ustach prawdziwą Saharę.
– Kładziesz się obok niego…
– Co? – powiedziała bez zastanowienia. – Żartujesz?
Natychmiastowo pobladła. Nie dość, że musiała przenieść martwego człowieka. Musiała go dotknąć. Obślizgłego, zimnego ciała. A teraz miała się obok niego położyć? Jej ciałem wstrząsał dreszcz.
– Nie – powiedział dobitnie Adam. – Kładziesz się obok niego i udajemy, że jest to nasz chory kolega.
Rozległo się głośnie pukanie. Emilia przerażona spojrzała na swojego chłopaka. Nie zostało jej nic innego jak zrobić to, co jej kazał. Położyła się obok nieboszczyka na kocu. Oczy lekko jej się zaszkliły.
– Policja, podkomisarz Alojzy Gieniek z komisariatu 3. Proszę otworzyć drzwi – rozległ się głęboki głos zza drzwi.
Wziął głęboki wdech. Już chwytał za klamkę, gdy drzwi otworzyły się z trzaskiem.
– Ręce do góry! – do pokoju wparował Marek z uśmiechem na twarzy.
Gdy zobaczył swoich przyjaciół, zaczął się śmiać. Scena, jaką zobaczył, była kuriozalna. Emilia leżała w łóżku z nieboszczykiem. Przerażona i blada jakby zobaczyła samą śmierć. Obok drzwi stał Adam. Marek nie wiedział, czy chłopak jest bardziej przerażony, czy wkurzony.
– Z czego rechoczesz? – warknął Adam, zamykając drzwi za przyjacielem. Zerknął czy nikt inny nie stoi na korytarzu. Policji nigdzie nie było. – Przez ciebie mamy wielkie kłopoty! – wycenił przez zęby.
– Z powodu czego? – Marek dalej się śmiał. Wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić. – To manekin.
– Co? – powiedziała zaskoczona Emilia. – Ale on jest taki miękki i zimny? – usiadła na łóżku, szturchając palcem manekin.
– Jest z jakiegoś tworzywa. Tom dał mi go na przechowanie – Marek otarł łzy, siadając na drugim łóżku. – O Matko! Nie mogę uwierzyć, że myśleliście, że to prawdziwy trup!
W Adamie coś pękło. Podszedł do Marka. Chwycił go za kołnierz. Podniósł go lekko do góry.
– Baranie! A jakbyśmy to wytłumaczyli policji?!
Marek natychmiast spoważniał. Emilia, widząc swojego chłopaka w takim stanie, z powrotem podkuliła do siebie nogi. Nigdy nie widziała Adama w takim stanie.
– Wow. Chłopie, wyluzuj – powiedział Marek, chwytając kolegę za nadgarstki. – Stanęli pod moimi drzwiami. Gadali coś o pirackich grach, czy coś. Miałem kompa przy sobie, więc im dałem. Nawet nie pomyśleli, że ktoś jest w pokoju.
Adam puścił Marka. Mamrotał coś jeszcze pod nosem. Kopnął w nogę łóżka. Wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
– Po co się tak wkurzać? – rzekł Marek, poprawiając kołnierzyk koszuli.
– Muszę z nim zerwać – powiedział, przecierając oczy. Tusz do rzęs lekko się rozmazał. Po tych pożegnała się z Markiem i opuściła pokój.
Marek siedział na łóżku. Wpatrywał się w drzwi, w których zniknęła Emilia. Chłopaka bardzo ciekawiło co, tu się stało, że ich idealny związek się rozleciał, a może nie był taki idealny, jak wszystkim pokazywali?
– Lepiej zwrócę cię Tomkowi, zanim narobisz więcej kłopotów – klepnął manekina w plecy. Musiał go teraz tylko wynieść.