Czuję ciężar, który nie pozwala mi się wznieść
Mam wrażenie, że jestem gdzieś pomiędzy.
Patrzę na wszystko.
Robię to co zawsze, ale czuję się jak za szybą.
Czuję tylko namiastkę siebie. Jakby reszta się gdzieś zgubiła.
Jakbym oglądała film, ale to moje życie.
Czuję się jakby tylko część do mnie docierała.
Czuję szczęście, smutek, ból, ale to tylko ułamek. Jakby czegoś brakło.
Coś mnie pęta.
Zaciska się coraz bardziej, gdy próbuję się ruszyć. Dusi mnie. Nie mogę złapać tchu.
Chcę rozbić tę szybę. Walę w nią pięściami.
Jednak to nic nie zmienia. Ona ani drgnie.
Jedyne co czuję to gniew.
Nie ważne ile mam siły, szyba ani drgnie.
Widzę na niej tylko moją krew.
Ręce poranione mam. Pieką. Mrowią.
A moje odbicie żyje dalej według ustalonego schematu.
Nie mogę się wyrwać. Coś pęta moje ręce. Boleśnie wżyna się w skórę.
Próbuję się wyrwać. Szamotać.
Uderzyć znowu i znowu.
Jestem zła.
Czuję tylko gniew.
Tylko na kogo?
Nie ważne, co robię.
Jak mocno uderzę. Szyba ani drgnie.
Czuję się bezsilna. Powoli poddaję się.
Wszystkie siły opuszczają mnie.
Ten ostatni raz podnoszę głowę zanim na stałe poddam się.
Jest jedna rysa.