„Hogwarts Legacy” to tytuł, na który czekały rzesze fanów świata Harry’ego Pottera. Gra, która w końcu dostarczy nam magii znanej z książek. Nie żebym mówiła, że poprzednie gry z Harrego Pottera, nie były interesujące, ale większość z nich była niedopracowana odtwarzając schematy, albo były zwykłym skokiem na kasę. Były niezłą gratką dla fanów, ale dla osób niezaznajomionych z tym światem nie bawiłaby się przy nich dobrze. Przed twórcami stało spore wyzwanie. Deweloperzy z Avalanche Software i wydawca Warner Bros. Games postanowili dać graczom możliwość wcielenia się w rolę czarodzieja w XIX-wiecznym Hogwarcie. Gra zadebiutowała 10 lutego 2023 roku, a ja miałam przyjemność zanurzyć się w jej magicznym świecie.
Gdy Hogwart wzywa
Muszę przyznać, że od pierwszych chwil czułam się jak w zaczarowanej krainie. Od samego początku można poczuć tę magię, która pojawia się w książkach. Gra zaczyna się dynamicznie, atak smoka to nie przelewki – mamy tajemnicę do odkrycia i zarys historii związanej z pradawną magią. Szybkie tempo akcji od razu wciąga – zostajemy od razu wrzuceni na głęboką wodę. Olśniewające lokacje, takie jak podziemia banku Gringotta, Hogwart czy Hogsmeade doskonale wprowadzają w klimat. Hogwart jest zdumiewający – przypomina wersję z filmów, ale jednocześnie odzwierciedla magiczny urok znany z książek. Nie zliczę ile razy się w nim zgubiłam oraz do ilu jego zakamarków dotarłam, a wciąż mam wrażenie, że nie odkryłam wszystkiego.
Świat magii sprzed Harrego Pottera
Lokacje w „Hogwarts Legacy” to prawdziwa uczta dla oka. Zarówno Hogwart, jak i Hogsmeade, zostały dopracowane w najmniejszych detalach i spełniły oczekiwania, jakie miałam wobec miejsc znanych z uniwersum. Czuć, że te miejsca żyją. Mniejsze wioski oraz Zakazany Las również zachwycają, a oprawa wizualna podkreśla magię każdego zakątka. Projekty lokacji jak i postaci pasują do XIX-wiecznego klimatu, jednak animacje w cutscenkach pozostawiają wiele do życzenia. Mimika bohaterów jest sztywna, co kontrastuje z dobrym dubbingiem i emocjami w głosach aktorów. Tworząc czasem dziwną karykaturę, która wybija ze świata gry. Wiele postaci podczas cutscenek/przerywników zachowuje się bardzo sztywnie. Jak na początku nie jest to widoczne, tak pod koniec gry odniosłam wrażenie, że stają się coraz bardziej sztuczne.
Biegając po dolinach i lasach wokół Hogwartu
Rozgrywka to jedna z najmocniejszych stron gry. Jest spójna, płynna i nie natknęłam się na żadne błędy techniczne. Czasem jedynie tekstury musiały się dłużej doczytywać, ale nie sprawiało to dużo problemu. Mapa jest ogromna, pełna misji, ale nie przytłacza, jak to miało miejsce w „Assassin’s Creed Odyssey”. Gracz również nie jest zmuszony, aby je wykonywać, chociaż przyśpieszają rozwój postaci. Eksploracja sprawia czystą przyjemność, a świat stoi przed graczem otworem. Nie ma żadnych ograniczeń w eksploracji, dzięki czemu mamy dostępną całą mapę.
Walka opiera się na zaklęciach, których wybór jest spory, chociaż czasami czuć, że brakuje różnorodności w podejściu do starć. Mimo to rozgrywka daje satysfakcję, a eliksiry i umiejętności gracza pozwalają pokonać nawet silniejszych przeciwników. Na uwagę zasługuje system zagadek Merlina, które są urozmaicone, chociaż czasem frustrujące. Latanie na miotle początkowo wydawało mi się toporne, ale wraz z ulepszeniami, jakie dostajemy wraz z misjami, staje się coraz bardziej płynne i przyjemne. Dodatkowo jest to ciekawie usprawiedliwione fabularnie. Chociaż myślę, że można byłoby dodać więcej interesujących mechanik, które przewijały się w poprzednich częściach gry. Osobiście bardzo żałowałam, że nie możemy samodzielnie ważyć eliksirów (co było moją ulubioną mechaniką w Książe Półkrwi). Było jeszcze wiele elementów, gdzie można byłoby lepiej rozwinąć pewne mechaniki, aby nie czuć, że zostały niedopracowane lub zrobione po macoszemu (np. misja związana z posiadaniem własnego sklepu). Ale pojawiają się też misje, które dają wiele wrażeń poprzez swoją odmienność.
Rozwój postaci i personalizacja
Rozwój bohatera jest dobrze zbalansowany i logicznie uzasadniony fabularnie. Jako nowy uczeń Hogwartu musimy nadrobić pięć lat nauki, co odbywa się poprzez wykonywanie zadań od nauczycieli. Zadania te są różnorodne i interesujące, a nauczyciele to postacie z własnymi historiami, co dodaje głębi.
W zakresie samej personalizacji mamy do wyboru standardowo: płeć, kolor skóry, fryzurę i oczywiście imię. Tradycja w wielu RPGach – chociaż i tak wybór nie jest tu jakiś szczególnie wielki, a przynajmniej nie tak duży do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni z innych gier. Większą swobodę daje ubiór – możemy zmieniać jego wygląd, zachowując odpowiednie statystyki. Można komponować wiele strojów. Niestety, brakuje więcej informacji o przeszłości bohatera, co utrudnia utożsamienie się z nim. Nie wiemy dlaczego nagle pojawiamy się na 5tym roku, czy skąd pochodzimy. Trudno przez to związać się jakoś szczególnie z bohaterem, bo nie posiada własnej historii.
Dialogi, muzyka i klimat
Muzyka w „Hogwarts Legacy” współgra z rozgrywką – wtapia się w tło i nie wywołuje dysonansu, co dla mnie jest szczególnie ważne. Niestety zwykle tylko na ten aspekt zwracam uwagę. Dialogi są dobrze dobrane w przypadku głównej fabuły i misji pobocznych, chociaż w niektórych miejscach wydają się toporne, czy po prostu sztuczne. Plusem jest jednak to, że dubbing oddaje emocje postaci, szczególnie w kluczowych momentach.
Historia Hogwart Legacy
Fabuła gry jest prosta, a momentami wręcz przewidywalna, jednak oddaje magię świata czarodziejów poprzez klimat. Na plus zasługują liczne smaczki nawiązujące do książek, które zachwycą fanów. Niestety, w niektórych momentach fabuła wydaje się niedopracowana. W wielu momentach działania postaci w cutscenach zdają się nielogiczne. Mamy wielką moc, ale nagle gdy coś się dzieje w ogóle nie działamy. Postać jest bohaterem, ale gdy ma okazję się wykazać nie robi praktycznie nic, chociaż chwilę temu wyrywała się do walki. Odniosłam wrażenie, że niektóre sceny miały dodać dramaturgii do historii i dodać jej tym głębi. W zamyśle te sceny mogłyby się sprawdzić, gdyby zostały lepiej ukazane. W obecnej formie sprawiają raczej wrażenie sztucznych.
Co sądzę o tej grze?
„Hogwarts Legacy” to najlepsza gra osadzona w uniwersum Harry’ego Pottera. Mimo wad fabularnych, rozgrywka i klimat świata czarodziejów sprawiają, że gra dostarcza niezapomnianych wrażeń. To doskonała propozycja dla fanów, jak i dla graczy szukających odprężenia w magicznym świecie. Gra ma potencjał na przyszłe kontynuacje – oby twórcy skupili się na dopracowaniu fabuły. Jestem w pełni usatysfakcjonowana z rozgrywki, bo było to niesamowite przeżycie zarówno jako fanka uniwersum Harrego Pottera jak niedzielnego gracza, szukającego chwili odprężenia.