Site Overlay

“Lustereczko zdradź mi proszę, czy dusza Idy się rozpadnie?” || Recenzja „Demon Luster”

„Demon luster” Martyny Raduchowskiej to drugi tom cyklu “Szamanka od umarlaków”, Został ponownie wydany w styczniu tego roku. Autorka ponownie zabiera nas do świata, w którym magia i duchy są codziennością, a śmierć bywa nie tyle końcem, co początkiem nowych kłopotów. Kontynuacja historii Idy Brzezińskiej nie tylko rozwija wątki z pierwszego tomu, ale też rzuca nowe światło na przyszłość bohaterki i ukazuje, jak mocno przeszłość wpływa na teraźniejszość. W tej części bohaterowie mierzą się z konsekwencjami wydarzeń z „Szamanki od umarlaków”, a my poznajemy nowe, barwne postaci i pogłębiamy zrozumienie znanych już bohaterów. Autorka serwuje czytelnikom mieszankę humoru, grozy i emocjonalnych zawirowań, a przy tym nie oszczędza głównej bohaterki, wrzucając ją w sam środek śmiertelnie niebezpiecznej rozgrywki z siłami, których nawet ona nie jest w stanie do końca pojąć.

Od zakończenia poprzedniego tomu nie mogłam się wręcz doczekać, aby dowiedzieć się w jakie kłopoty wpakowała się Ida. 

Najgorsze demony mieszkają w lustrach

Fabuła „Demona luster” rozkręca się już od pierwszych stron, wciągając czytelnika w wir nieoczekiwanych wydarzeń. Ida Brzezińska, młoda szamanka od umarlaków, nie ma czasu na odpoczynek po starciu z opętanym czartami Mikołajem, bo nad jej duszą wisi groźba rozpłynięcia się w nicości. A jakby tego było mało jej życie ponownie wywraca się do góry nogami, gdy zostaje uwikłana w zagadkową sprawę związaną z tytułowym demonem Luster, Kusicielem. Okazuje się, że ma on o wiele więcej wspólnego z całą sprawą zdiablenia duszy Mikołaja niż Ida początkowo sądziła.  Lustra, do tej pory zwykłe elementy codzienności, stają się niebezpiecznymi portalami, przez które mogą przenikać złowrogie istoty.

Autorka świetnie buduje napięcie. Lustra stają się symbolem nie tylko zagrożenia, ale także wewnętrznych konfliktów bohaterów. Ida musi zmierzyć się nie tylko z demonem, ale i ze swoimi własnymi lękami. Raduchowska umiejętnie myli tropy, sprawiając, że czytelnik do końca nie wie, co jest prawdą, a co iluzją. Czy przyjaciel jest wrogiem? Komu tak naprawdę Ida może zaufać?

“Rajskie ptaki”

Podobnie jak poprzedni tom, także i ten rozpoczyna się od dodatkowego opowiadania. Rajskie ptaki to nie prequel, co raczej rozbudowanie historii, które zamyka pewien wątek związany z tajemniczą skrzydlatą towarzyszką Idy. Opowiadanie to daje nam szansę na głębsze poznanie głównej bohaterki – jej zaradności, niepewności oraz problemów, z którymi musi się mierzyć. Ciekawym kontrastem jest tu przeszłość strzygi, której losy zestawiono z historią Idy. Choć nie wpływa ono bezpośrednio na fabułę głównej historii, to dodaje postaciom głębi i pozwala lepiej zrozumieć ich relacje.

Fabularny rollercoaster

Główna część książki opowiada o desperackiej próbie odzyskania duszy Mikołaja zanim dusza Idy rozpadnie się w nicości. Nieśmiertelna przysięga złożona Agnieszce, żonie Mikołaja o tym, że Ida zaprowadzi jej ukochanego w zaświaty zdaje się akcją niemożliwą do osiągnięcia. Zdiablona dusza Mikołaja zniknęła w lustrze, a panna Brzezińska nie ma bladego pojęcia jak ją odzyskać. 

W międzyczasie bohaterka stara się sprostać obowiązkom jako konsultantka do spraw pośmiertnych w Wydziale Opętań i Nawiedzeń (WON) oraz pogodzić to wszystko ze studiami. Jednak Złośliwy Pech nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – Ida po raz kolejny przekonuje się, że los uwielbia rzucać jej kłody pod nogi.

Ida próbuje działać na własną rękę, bo nie chce narażać innych – oraz samej narazić się na gniew Tekli. Zresztą Ida obawia się jej osądu i niechętnie dzieli się swoimi pomysłami, zwłaszcza tymi, które balansują na granicy życia i śmierci. Niestety jedyne osoby jakie mogą jej pomóc są martwe – i żadna z nich za żadne skarby nie zdradzi jak przejść na drugą stronę lustra. 

Wydarzenia przybierają coraz mroczniejszy obrót, gdy Ida zostaje wciągnięta w niebezpieczną grę, której początki sięgają wiele lat wstecz. Pech okazuje się nie tylko irytującą zmorą codzienności, ale i kluczową figurą w tej rozgrywce. Raduchowska mistrzowsko prowadzi fabułę, pozostawiając subtelne wskazówki, które na końcu układają się w logiczną i satysfakcjonującą całość. Wątki łączą się w sposób przemyślany, a napięcie rośnie z każdą kolejną stroną.

Raduchowska nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia. Gdy wydaje się, że wszystko jest już jasne, pojawia się kolejny element układanki, który zmienia perspektywę o 180 stopni. Misternie skonstruowana intryga, pełna zwrotów akcji i nieoczywistych rozwiązań, sprawia, że książkę trudno odłożyć.

Zaskakuje również postać Kusiciela, który nie jest jednowymiarowym czarnym charakterem. Jego historia i motywacje ukazują skomplikowaną sieć powiązań i emocji, które sprawiają, że trudno go jednoznacznie osądzić. Ida, skonfrontowana z jego przeszłością, staje przed trudnymi wyborami i moralnymi dylematami. 

Postacie, które mają duszę

Jednym z najmocniejszych punktów książki jest dynamiczna relacja Idy z Konstantym „Kruchym” Kruszyńskim – łowcą z WON. Ich znajomość ewoluuje od nieufności i wzajemnych docinków do prawdziwego zaufania i partnerstwa. Widać, że Kruchy, mimo swojej oschłości, naprawdę dba o Idę, a ich wspólne potyczki słowne nadają powieści lekkości. Humor Kruchego potrafi być odskocznią od ciągłego stresu jaki doświadcza Ida. 

Równie interesującą postacią jest Ruda, inna łowczyni, której lojalność wobec Kruchym jest widoczna na pierwszy rzut oka. Jest jej bliskim przyjacielem dla którego jest zdolna zrobić wszystko, aby znowu nie upadł. Zdolna jest poświęcić nawet niewinną duszyczkę, aby ratować Kruchego przed kolejną tragedią. To jedna z tych bohaterek, które wzbudzają mieszane uczucia – dobrze skonstruowana, choć momentami irytująca. Na niektóre jej teksty wręcz się jeżyłam, ale były one usprawiedliwione. 

Prawdziwym skarbem jest jednak Kwiatuszek, ekscentryczna sekretarka i archiwistka WON-u, chodząca tęcza z nieodłącznym uśmiechem i ciętym językiem. Jej pojawienie się rozświetla nawet najbardziej mroczne sceny, a czytelnicy znający Instytut Absurdu mogą poczuć znajome wibracje – Kwiatuszek i Pani Lusia z Instytutu to niemal duchowe siostry. Gdyby kiedykolwiek spotkały się na kawie, prawdopodobnie rozniosłyby lokal w pył.

Emocje, które zawładną czytelnikiem

Autorce udało się znakomicie oddać emocje bohaterów. Ida to już nie ta sama dziewczyna co w pierwszym tomie – teraz jest bardziej świadoma swoich możliwości, choć wciąż pełna obaw i niepewności. Jej strach, desperacja i determinacja niemal wylewają się z kart książki.

Równocześnie humor pozostaje nieodłącznym elementem historii. Słowne potyczki, komiczne sytuacje i absurdalne dialogi skutecznie rozładowują napięcie, które narasta wraz z rozwojem fabuły. 

Zakończenie, które zostawia z niedosytem

Finał książki to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Wydarzenia nabierają zawrotnego tempa, a napięcie sięga zenitu. Raduchowska nie ułatwia czytelnikowi życia – do końca nie wiadomo, jak zakończy się starcie Idy z jej przeznaczeniem. Ostatnie strony pozostawiają niedosyt i natychmiastową potrzebę sięgnięcia po kolejny tom – Fałszywego Pieśniarza.

Demon luster to udana kontynuacja, która łączy w sobie elementy kryminału, horroru i urban fantasy. Postaci zyskują na głębi, fabuła zaskakuje zwrotami akcji, a humor i emocje równoważą mroczniejsze wątki. Jeśli polubiliście Idę w pierwszym tomie, tutaj pokochacie ją jeszcze bardziej. Raduchowska udowadnia, że potrafi nie tylko bawić, ale i zaskakiwać oraz wzruszać.

Czekam z niecierpliwością na “Fałszywego Pieśniarza”. Mam przeczucie, że prawdziwe piekło Idy dopiero się zacznie. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2025 Cień Pisarza. All Rights Reserved. | Catch Vogue by Catch Themes