Site Overlay

Pilkon – Kameralnie, ale z przytupem!

Pilkon, czyli Pilski Konwent Fantastyki, to wydarzenie, na które czekałam cały rok! 

Uwielbiam ten konwent, bo jest to idealna okazja do spędzania czasu z przyjaciółmi. Trzy dni pełne wrażeń – aż można poczuć się jak w innym świecie! Zresztą trochę tak jest. 

Konwenty to często miejsca, gdzie można poczuć się swobodnie i nieźle się przy tym bawić. 

Pilkon – Pierwsze fantastyczne wrażenia! 

Pierwsze od czego warto zacząć konwent? 

Małej wycieczki po konwencie i rozeznaniu się w terenie. Warto wiedzieć, gdzie co jest zanim zacznie się zabawę. Niby program konwentu był dostępny online, ale zawsze ciekawie jest zobaczyć te rzeczy na własne oczy. 

W tym roku przyjechaliśmy idealnie na rozpoczęcie konwentu. Nie jest ono jakoś huczne, po prostu zaczynają wszystkim wpuszczać na konwent. Wiele stoisk jeszcze się rozkładało, a uczestnicy zaczynali się zjeżdżać. Mimo to było jeszcze dużo rzeczy do zobaczenia. Skorzystaliśmy też z braku tłumów, a raczej ścisku. 

Pilkon to konwent organizowany na Uczelni UAM na wydziale zamiejscowym w Pile. Większość stoisk rozkłada się w korytarzach, więc gdy zbierze się kilka osób (w szczególności przy jakimś stoisku) robi się już tłok. Muszę przyznać, że było naprawdę fajne, chodzić z przyjaciółmi prawie pustymi korytarzami, przyglądając się stoiskom. 

Skoro mowa o stoiskach, to koniecznie musiałam wpaść do mojej przyjaciółki. 

Sandomii! 

Kiedyś przeprowadzałam wywiad z tą artystką – https://cienpisarza.pl/2022/rozmowy-z-samdomia/

Wywiad przeprowadzony już kilka lat temu na jednym z Pyrkonów, od którego zaczęła się nasza znajomość. Można powiedzieć, że odwiedzenie jej na stoisku to pewna stała na każdym konwencie. Tak samo jak zakup jednego lub dwóch cudnych pluszaków. Sandomia tworzy naprawdę fantastyczne maskotki. Radzę Wam zajrzeć na jej Instagrama i samemu się przekonać jakie cudzeńka, można u niej znaleźć. 

https://www.instagram.com/sandomiacockroachcraft

Później zwiedziliśmy resztę konwentu odkrywając w jakich salach odbywają się konkursy i gdzie jest sala od karaoke. Chyba najważniejszy dla nas punkt tegorocznego Pilkonu. 

Później mieliśmy okazję zwiedzić wioski. Zwykle rozkładają się wokół kampusu. W tym roku był dwie wioski postapo. Jak zwykle można było odwiedzić wioskę Radioaktywnego Pingwina. Przebrania rodem z “Mad Max’a” robią wrażenie. 

https://www.instagram.com/radioaktywnypingwin

Była też wioska dla fanów Star Wars czyli Polish Clone Troopers! Może sama fanką tego nie jestem (wolę Gwiezdne Wrota), ale na pewno była to ciekawa atrakcja. 

Z przyjaciółmi obczailiśmy też food tracki. Przystanek konieczny na każdym konwencie! Pizza i burgery przetestowane były już lata temu. Smaczne i dobre, ale w tym roku zawitała też Manufaktura Lodów Prawdziwych. Mieli kilka podstawowych smaków, ale reszta zmieniała się codziennie. Były naprawdę różne smaki takie jak Oreo, czy Snickers, malinowe czy banan z czekoladą. Powiem Wam, że dawno nie jadłam tak dobrych lodów! 

Jakie to szczęście, że ta manufaktura nawiązała współpracę z jedną z wągrowieckich cukierni. 

https://www.instagram.com/slodkababeczkawagrowiec

Myślę, że niedługo tam wpadnę! 

Wpadłam też na warsztaty malowania mandali na drewnie. Organizowała je Niebieska Strefa z Piły. Przeprowadzili bardzo fajne warsztaty! Nigdy nie malowałam mandali, więc byłam bardzo podekscytowana. I nie zawiodłam się. Instruktorki były naprawdę przemiłe, szybko i w prosty sposób wyjaśniły jak się za to zabrać. 

Wieczorem dołączyłam jako widz do konkursu “Jaka to melodia?”. Muszę przyznać, że wszyscy świetnie sobie radzili! Odgadnąć nazwę utworu, artystę i gdzie się pojawił po zaledwie kilku sekundach jest naprawdę niesamowite. Ja nie mam takiej dobrej pamięci do melodii.  

Niezwykła gra Pilkonowa!

Sobota to wyjątkowy dzień, kiedy możemy spędzić cały dzień na grze Pilkonowej. Rozwiązywanie zadań, zagadek, bieganie po całym kampusie i branie udziału w quizach. Często potrzebna jest wszechstronna wiedza, aby poradzić sobie z tymi zadaniami.

 Tym razem nasza drużyna wyruszyła na misję ratowania Ezio Auditore przed śmiercią. Szczerze mówiąc, fabuła była równie zagmatwana, co niesamowita – Batman, Dead Head, Mao Mao, no i oczywiście Ezio – wszyscy pojawili się w grze, tworząc niesamowitą mieszankę światów. 

 W tym roku zadania wykroczyły poza wiedzę z popkultury. Wiedza o ziołach, czy poprawnej wymowie włoskich dań! Była to miła odskocznia od typowych zadań z jakimi spotkaliśmy się do tej pory. Zwykle musieliśmy odpowiadać na pytania związane z filmami o Batmanie, Genshina, czy LOL’a jak i innych popularnych franczyz. 

Gra terenowa była świetnym wyzwaniem! W tym roku udało nam się ją skończyć w rekordowym czasie. Zwykle gra zajmowała koło 5h, a nam udało się ją skończyć w zaledwie 3 godziny! Szło nam naprawdę dobrze, rozwiązywaliśmy jedno zadanie za drugim i mieliśmy dużo szczęścia i szybko znajdowaliśmy kolejne postacie. W tym roku nasza drużyna była wyjątkowo zmotywowana! Byliśmy też dumni z wygranej! Szczęście, wiedza o grach i filmach oraz niesamowite zgranie opłaciły się. Nagroda od Philipsa była idealnym zwieńczeniem naszego sukcesu. Mam nadzieję, że w kolejnym roku będziemy się równie świetnie bawić. 

A wieczór spędziliśmy na zdzieraniu sobie gardła na karaoke. Po kilku dość długich godzinach śpiewania, zagraliśmy jeszcze kilka partyjek w “Karty Przeciw Ludzkości”. Ich raczej przedstawiać Wam nie muszę.  

Tak zakończył się dzień drugi. 

Konkursy, konkursy i jeszcze raz konkursy!

W ostatni dzień Pilkonu urządziliśmy sobie prawdziwy maraton konkursowy! 

Rozpoczęliśmy od zgadywania logotypów – kto by pomyślał, że rozpoznawanie marek może być takie trudne? Dość szybko odpadliśmy. Podobnie było w drugiej edycji “Jaka to melodia?”, ale przynajmniej dobrze się bawiliśmy! A to jest najważniejsze. 

Największą atrakcją tego dnia okazało się malowanie figurek. Wyobraźcie sobie: figurki przedstawiające elfy, potwory, czy szkielety nie większe niż kilka centymetrów! Pomalowanie ich wymaga nie lada precyzji, cierpliwości i sprawnej ręki. Spędziłam przy nich ponad dwie godziny, ale efekty? Bezcenne. Już z przyjaciółmi zaplanowaliśmy sobie wieczór malowania figurek, bo czuję, że mnie to naprawdę wciągnęło.

Pilkon – słów kilka na koniec

I tak zakończył się mój Pilkon 2024. Kameralna atmosfera, mnóstwo dobrej zabawy i wspaniali ludzie sprawili, że te trzy dni minęły w mgnieniu oka. To niesamowite, jak ten konwent różni się od wielkich, pełnych przepychu wydarzeń, gdzie można się zgubić w tłumie. Na Pilkonie wszystko było bardziej swojskie, przyjazne – wszędzie spotykało się znajome twarze, każdy się dobrze bawił i uśmiechał. To miejsce, gdzie każdy mógł być sobą, bez pośpiechu, bez tłumów pędzących z jednej atrakcji do drugiej. 

Na tym konwencie w porównaniu do innych panowała większa swoboda. Można było zaglądać na stoiska i zagaić ciekawe rozmowy z wystawcami, czy po prostu cieszyć się wspólnie spędzonym czasem. To nie jest konwent, na którym człowiek może poczuć się przytłoczonym natłokiem bodźców – tu każdy moment ma swój rytm, a jeśli trzeba odsapnąć łatwo można znaleźć spokojniejsze miejsce. Ten luz, ta kameralność sprawiły, że naprawdę mogłam odetchnąć i poczuć, że jestem częścią tej społeczności, a nie tylko jedną z tysięcy uczestników.

Pilkon to takie miejsce, do którego wraca się z radością, bo czujesz, że masz tam swój mały kawałek fantastycznego świata, który na ciebie czeka. Już teraz wiem, że w przyszłym roku na pewno tam wrócę. Ta bliskość i swoboda, których nie znajdziesz na ogromnych konwentach, są dla mnie bezcenne. A Wy? Macie już plany na Pilkon 2025? Bo ja na pewno nie mogę się doczekać, żeby znów zanurzyć się w tej wyjątkowej, ciepłej atmosferze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 Cień Pisarza. All Rights Reserved. | Catch Vogue by Catch Themes