Zabierałam się do tej książki przez długi czas. Już sam tytuł, „Liceum ogólnomagiczne”, bardzo mi się spodobał, co wywołało w mojej wyobraźni pewne oczekiwania względem tej lektury. Wreszcie, znalazłam czas, aby poświęcić się tej książce i poznać świat, który kryje się za tą tajemniczą nazwą.
Krytyczne spojrzenie na „Liceum ogólnomagiczne”
Były duże oczekiwania względem „Liceum ogólnomagicznego”. Nie chodziło tylko o polską szkołę magii, która byłaby kopią Hogwartu, ale miała chociaż podobny klimat i rozpościerała taką atmosferę magii i tajemniczości, jak w przypadku Hogwartu. Niestety, te oczekiwania nie zostały spełnione.
Niby liceum ogólnomagiczne, ale coś mało tej magii
Milena Majerska, nastolatka prowadząca dotychczas normalne życie, pewnego dnia otrzymuje mail z kuratorium informujący, że kolejny etap jej edukacji ma rozpocząć się w wrocławskim liceum ogólnomagicznym, ponieważ jest czarodziejką. Miała wielkie nadzieje i oczekiwania, inspirowane filmami i książkami, które ukazywały niesamowity świat czarów. Jednakże już na wstępie jest rozczarowana, odkrywając, że zamiast magicznej szkoły przed sobą ma rozpadającą się placówkę, której świetność dawno minęła. Szkoła, pomimo kilku magicznych przedmiotów i uczniów rzucających się ognistymi kulami, nie różni się niczym od zwykłego liceum. Jest to niedofinansowana placówka z nauczycielami, którzy nie zawsze ogarniają sytuację, i tylko nielicznymi wyjątkami. Magia, choć istnieje, jest raczej w tle, pojawiając się tylko sporadycznie. Mimo że sam świat magiczny został świetnie opracowany, a sposób, w jaki magowie żyją w świecie niemagicznych, jest fascynujący, to potencjał tej książki nie został w pełni wykorzystany. Nie byłoby trudno wyrzucić z niej wszelkich wzmianek o magii, a niewiele by się zmieniło.
Milena i jej niezwykłe perypetie szkolne
Fabuła koncentruje się na szkolnym życiu Mileny i jej próbach odnalezienia się w nowej rzeczywistości, która okazuje się dość rozczarowująca zarówno dla niej, jak i dla czytelnika. Nadrzędnym tematem jest podział na magicznych i niemagicznych uczniów, a także dyskryminacja tych drugich, zwanych „meduzami”. Ta tematyka została ukazana w sposób autentyczny, co prowadzi do zrozumienia ważnych problemów, z którymi borykają się uczniowie, często pozostawieni sami sobie. Jednakże, w książce więcej jest narzekania na wady polskiego systemu szkolnictwa niż rzeczywistej akcji, która pojawia się dopiero pod koniec. Mimo że „Liceum ogólnomagiczne” może być postrzegane jako pewien manifest ukazujący wady polskiego systemu szkolnictwa, niektórzy czytelnicy, w tym ja, mogą oczekiwać większej akcji i emocji.
Czy warto zabrać się za “Liceum ogólnomagiczne”?
Krzysztof Piersa wykazuje się niesamowitym warsztatem pisarskim, dzięki czemu książkę czyta się szybko i lekko. Umie doskonale oddać emocje i troski bohaterów, co sprawia, że czytelnik sam się nimi emocjonalnie angażuje. Niemniej jednak, czegoś w tej książce brakuje. Choć jest dobra, potencjał został w mojej opinii zmarnowany. Może to wynikać z zbyt wysokich oczekiwań czytelników oraz pewnych wyobrażeń na temat świata magii, które również miała Milena.
Podsumowując, jeśli szukasz lekkiej książki na wieczór lub dwa, świat stworzony przez Piersę jest wciągający, a historia Mileny mimo wszystko interesująca. Jednakże nie należy oczekiwać czegoś na miarę Hogwartu, raczej czegoś w stylu zwykłej książki young adult z magicznymi akcentami.