Site Overlay

Manekin

Wyzwanie Pisarskie – Manekin

Wyzwania pisarskie to coś co potrafi rozruszać umysł i pobudzić kreatywność. Jest to moim zdaniem ważne, aby dobrze pisać i doskonalić się. Pozwala też spojrzeć na niektóre rzeczy z zupełnie innej perspektywy.

To wyzwanie pochodzi ze SPISEK PISARZY.

Twój narrator to manekin w witrynie sklepowej.

Nie wie, dlaczego jest świadomy. Nie może się też ruszać, nie oddycha, w żaden sposób nie reaguje – dla postronnych to tylko kukła. Mimo to czuje, widzi, słyszy, rozumuje nie gorzej od człowieka. Pracownicy sklepu przebierają go w nowe stroje, ustawiają w nowych kompozycjach z dekoracjami oraz innymi manekinami. Zwykle jednak jego istnienie to przymusowy bezruch z widokiem na ulicę po drugiej stronie szyby.

Co się dzieje w jego głowie? Co sądzi o swoim położeniu? Co sądzi o ludziach, których obserwuje? Czy dostrzega rzeczy, których my byśmy nie dostrzegli?

Czy potrafisz zrobić z tego opowieść?




Usłyszałem znajome metalowe skrzypnięcie. Powoli podnoszą się żelazne rolety, wpuszczając poranne słońce. Promienie padły na moje plastikowe ciało. Ciepło rozchodziło się po nim. Zapowiadał się przyjemny i idealny dzień. . Perfekcyjny tak samo jak ja. Bo kto nie jak manekin ma mieć pożądane przez wszystkich kształty?   

Na mnie wszystko wygląda genialnie! Czy to czarne dresy od Addisa razem z szarą przylegającą koszulką z krótkim rękawkiem, czy wełniane spodnie w kancik i biała koszula od Hugo Boss. Zawsze wszystkich zachwycam. Nawet gdy ubiorą mnie w różową falbaniastą sukienkę z poliestru dalej przykuwam uwagę! Nikt mi się nie oprze. Żaden z klientów nie przejdzie obojętnie. Chociaż osobiście wolę, jak ubierają mnie w męskie ubrania. Zwykle dają mi wtedy bardziej eleganckie fatałaszki, a nie w jakieś zwykłe nijakie koszulki jakie muszę nosić, czasami nawet przez cały tydzień! 

To jest dopiero skandal!  

Zawsze przyciągam wzrok, a ludzie w większości chwalą moje stylizacje. Chociaż sam nie mogę ich wybierać. Bo kto będzie się przejmował, co woli ubrać manekin. Z resztą nie mogę mówić. Moje usta są tylko namalowane. Nie ważne jakbym się starał nie wydobędzie się z nich żaden dźwięk. W końcu dla nich jestem tylko przedmiotem. Jedyne co mogę robić to pozować tak jak mnie ustawią. Szkoda. Niektórzy z nich naprawdę nie mają gustu i nie dbają o mnie. Jedyną moją rozrywką jest obserwowanie ludzi. Przed moim sklepem przechodzi ich naprawdę wiele. W końcu jesteśmy w miejscu zwanym galerią. Miejscem, gdzie jest wiele różnych sklepów, a mój jest jednym z wielu. Jednak jesteśmy w bardzo dogodnym miejscu.  

Naprzeciwko nas jest jakieś miejsce, gdzie sprzedają kolorowe okrągłe rzeczy. Niektóre z nich mają naprawdę dziwne wzory i krojone są na trójkąty, które ludzie jedzą! Do tego zamawiają coś ciepłego w małych białych kubeczkach! Oni są naprawdę niezwykli! 

Przynajmniej tak mówi Monika. Kierowniczka, cokolwiek to znaczy. Z tego co zaobserwowałem, to zwykle rozstawia wszystkich po kątach i dużo krzyczy. Naprawdę dużo. Czasami słyszę ją nawet, gdy jest w magazynie, a to jest po drugiej stronie sklepu! Gdybym mógł zatkałbym sobie uszy, ale jestem skazany na jej piskliwy głosiczek.  

Eh… 

Już jak tylko o niej pomyślałem, zaczęła boleć mnie głowa!  

Ale nie. Nie mogę sobie zepsuć dobrego dnia! Wczoraj była dostawa. Pracownicy rozmawiali, że tym razem była ona od Samsoe&Samsoe! Nie mogę się doczekać w co mnie ubiorą! Na pewno w coś najlepszego co znajdą! W końcu jestem manekinem na wystawie, nie mogą mnie ubrać w byłe co! 

Do tego jeszcze dzisiaj ma swoją zmianę Rockie! Moja ulubienica!  

Niestety nie znam jej imienia, tylko przez przypadek udało mi się podłapać jak ktoś ją tak nazywa. Wcześniej nazywałem ją Gwiazdeczką. Teraz też ją tak nazywam. Pasuje do niej. Zawsze jak przychodziła w poniedziałki miała na sobie spódnicę w kratkę, przewieszoną łańcuszkiem. Do tego biała koszula z falbankami przy rękach. Czasami zakładała też rajstopy, a te potrafiły być naprawdę różne. Jednak moje ulubione to te w pandę! Są naprawdę przeurocze!  

A jakby tego było mało to miała piękne czarne glany! Na platformie oczywiście! Och jak one się prezentowały! Sam bym takie chciał, jednak niestety takich w naszym sklepie nie ma i raczej nigdy się nie pojawią. Wielka szkoda… 

Och!  

Widzę ją!  

Roleta nie podniosła się nawet do końca, a ona przeszła pod nią schylając się. Typowe dla niej. Jakbym mógł to bym się lekko uśmiechnął. Bardzo lubiłem tę dziewczynę. Nie tylko ze względu na jej unikalny styl, w którym zakochałem się, gdy tylko zobaczyłem ją w sklepie.  

  – Witaj, koleżko! – powiedziała, przechodząc obok mnie. – Wczoraj była dostawa, a skoro ja przyszłam pierwsza to mogę wybrać w co cię ubrać – rzekła Rockie, podchodząc bliżej. Dotknęła palcami rąbka ciemno zielonego t-shirta w serek. Jaki on był okropny! Ten kolor w ogóle do mnie nie pasował. – Ubiorę cię w coś ekstra! – powiedziała, obchodząc mnie na około. – Słyszałam, że ta dostawa jest od Samsoe, a on ma genialne męskie jeansowe kurteczki. Będą ci pasować! – Za to uwielbiam moją Gwiazdeczkę! Zawsze wie czego chcę, a nie mogę nawet nic powiedzieć. 

  – Wiesz, że to się leczy – nagle rozbrzmiał za mną męski znajomy głos. To był… 

  – Robert – powiedziała Rockie, krzyżując ręce. – Jak miło cię widzieć. 

  – Dlaczego z tym rozmawiasz? – zapytał, ale tym razem było go słyszeć bliżej mnie. Chyba stał tuż za mną. – To tylko manekin. – Jak ja tego nie cierpię! To, że nie mogę się ruszać, mówić, czy inaczej pokazywać, że żyję nie znaczy, że mnie to nie boli! Ciekawe jak ty byś się czuł, gdyby ktoś ci tak uwłaczał. Tylko Gwiazdeczka traktuje mnie z należytym szacunkiem. W końcu to dzięki mnie macie tylu klientów!  

  – Nie wiem – wzruszyła ramionami, a potem zamilkła. – Po prostu lubię do niego mówić – odezwała się patrząc za mnie. Chyba w miejsce, gdzie stał Robert.  

  – Serio? I może ci jeszcze odpowiada? – zapytał śmiejąc się przy tym. Oh! Jaką ja mam ochotę go spoliczkować! Gwiazdeczka wie, że jestem wyjątkowy! Dlatego! 

  – No nie, ale… – zaczęła, jednak ponownie zamilkła. Wydawała się zmieszana. Kochanieńka! Nie wstydź się! Widocznie jestem jedynym godnym rozmowy osobistością w tym sklepie!  

  – Ale… – ponaglił ją Robert.  

  – Po prostu jak na niego patrzę… – Gwiazdeczka zwróciła się w moją stronę. Pierwszy raz widziałem, aby była taka poważna. Zaskoczyło mnie to. – To wydaje się taki smutny. 

Smutny? Ja? Dlaczego? 

  – Pogięło cię – skwitował Robert. 

Gwiazdeczka chyba przez chwilę na niego patrzyła, a potem zerknęła na mnie. Przekrzywiła delikatnie swoją główkę, a kilka różowych pasemek spadło jej na czoło. Patrzyła wprost w moje oczy, jakby starała się mnie zrozumieć.  

Pierwszy raz od mojego pojawienia się na świecie, ktoś tak na mnie patrzył. Jakby starał się dostrzec coś więcej niż ten plastik.   

Sam nie wiem. Było to naprawdę niezwyczajne.

Poczułem dziwne ciepło w piersi, które powoli rozgrzewało moje plastikowe ciało. Co to miało niby być. Tą dziwną, ale intymną dla mnie chwilę przerwał Robert. Eh… Nie możesz iść i gdzieś się zgubić?  

Możesz wyjść przez tamte wielkie szklane drzwi donikąd! Niszczysz mi chwilę z Gwiazdeczką, nawet jeśli jest dość specyficzna. Kobieta spojrzała jeszcze na mnie, zanim odeszła. Byłem pusty. Tak. To chyba najlepsze określenie, gdy Gwiazdeczka, poszła zająć się swoją pracą. Nie rozumiałem, dlaczego powiedziała, że wyglądam na smutnego. Przecież nic mi nie jest! 

Mam najlepszą pracę jaką może posiadać manekin! Jestem na wystawie! Na witrynie! Każdy przechodzień może mnie podziwiać! Przecież jestem najlepszy! Manekin najwyższej klasy! Nie mam ani jednego uszczerbku!  

Nie mam na co narzekać…  

Mogę oglądać świat za szybą. Patrzeć, gdzie chodzą ludzie, jak ze sobą rozmawiają. Jak jedzą te dziwne okrągłe, kolorowe kulki na tych brązowych trójkątach. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.  

W końcu jestem jedyny w swoim rodzaju. Jedyny świadomy manekin.  

Niepowtarzalny… Jedyny… Skazany…  

Muszę to lubić, bo co innego mógłbym robić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © 2024 Cień Pisarza. All Rights Reserved. | Catch Vogue by Catch Themes