
Wypalenie – o pustce, która też jest potrzebna
Jesień ma w sobie coś paradoksalnego.
Świat wypełnia się kolorami, jakby chciał pokazać nam całe bogactwo barw, ale jednak wszystko zwalnia. Liście opadają, wieczory są coraz dłuższe, powietrze pachnie zmianą. Kończy się sezon targów i konwentów. W teorii to czas, by wreszcie mieć więcej przestrzeni i energii na tworzenie.
Tylko że praktyka często wygląda inaczej.
Głowa pełna pomysłów. Nowych projektów, ilustracji, opowiadań. A jednak, gdy siadasz nad pustą kartką, zapada cisza. Ręka się waha, linie są niepewne, słowa rozchodzą się i nie pasują do siebie. Pomysłów nie brakuje, ale czujesz, że to nie ten moment. Szukasz wymówek, przekładasz szkicownik na później.
I wtedy przychodzi to jedno słowo: wypalenie
Wypalenie – głowa pełna pomysłów, ale niemożność tworzenia
Większość z nas zna to uczucie.
Głowa aż pęka od inspiracji, ale nie da się ich przelać na papier. Ostatnie miesiące to często życie w biegu: konwenty, wyzwania, praca nad projektami. A potem nagle – cisza. Zamiast ulgi przychodzi zmęczenie. Z jednej strony chcesz tworzyć, bo przecież teraz powinno się. Długie wieczory sprzyjają sztuce, prawda?
Z drugiej – każda próba kończy się zgrzytem. Coś jest krzywo, coś nie wychodzi, coś w środku mówi: „nie teraz”. Jesień brutalnie przypomina, że świat zwalnia i przygotowuje się do odpoczynku. Może my też powinniśmy?
Presja tworzenia – Inktober, algorytmy i inne “obowiązki”
Wielu twórców zna ten scenariusz: chcesz tworzyć, ale nie możesz.
Presja jednak nie odpuszcza. Bo trwa Inktober. Bo inni coś publikują. Bo „algorytmy” wymagają aktywności. Więc próbujesz – ale wychodzi nie tak, jak chciałaś. I zamiast satysfakcji pojawia się frustracja.
W głowie słychać głos: muszę coś wrzucić.
Bo przecież każdy inny coś tworzy, więc czemu nie ja?
A może właśnie dlatego, że to nie czas. Nie wszystko musi powstawać na siłę. Czasem brak chęci to też część procesu. Nie da się tworzyć na zawołanie. Artysta to nie maszyna. Potrzebuje ciszy i przerw – tak jak ziemia po żniwach potrzebuje odpoczynku, zanim znów coś w niej zakiełkuje.
Przerwa to nie porażka
Zrozumiałam, że ta pustka, która pojawia się jesienią, nie jest niczym złym. Nie oznacza końca – raczej dojrzewanie czegoś nowego.
Nie musimy tworzyć bez przerwy, żeby być artystami. Zamiast działać – można obserwować. Zamiast rysować – zapisywać pomysły na później. Zamiast walczyć z pustką – pozwolić jej po prostu być. To też część drogi. Czasem najważniejsza. Świat jest piękny, ale też zbyt głośny, zbyt intensywny.
A my – pełni rzeczy, które wirują, zderzają się, powoli opadają. I może w tym właśnie tkwi sens.
Jesień – czas odpoczynku
Jesień przypomina, że nie wszystko musi trwać wiecznie. Zwłaszcza wena. To pora, która uczy odpuszczania i przypomina, że nie musimy ciągle udowadniać, że działamy. Może więc zamiast zmuszać się do tworzenia, warto po prostu złapać oddech.
Zrobić herbatę. Wyjść na spacer z psem. Obejrzeć zachód słońca. Pozwolić sobie nic nie robić – bez wyrzutów sumienia. Nikt cię nie ocenia. Każdy artysta potrzebuje odpoczynku.
Bo czasem, kiedy nic nie robimy, coś w nas rośnie – cicho, powoli, poza zasięgiem naszych oczekiwań.
Wypalenie to część procesu
Pustka, którą czujesz, nie oznacza, że coś jest z tobą nie tak. To znak, że twoja twórczość potrzebuje chwili ciszy. Niech ta jesień będzie czasem spokoju, nie wyrzutów sumienia. Bo wena wróci – wtedy, gdy przyjdzie na to pora. I nim się obejrzysz, znów zaczniesz tworzyć, jakby tej przerwy nigdy nie było.