„Mała draka w fińskiej dzielnicy” to kolejna książka Marty Kisiel, która wpadła w moje ręce. Miałam do niej duże oczekiwania, ponieważ podobnie jak “Nagle Trup” czy “Wtem denat” została napisana w klimacie komediowym.
Oczekiwałam humoru, akcji i absurdu!
Czy to dostałam?
Czy “Mała draka w fińskiej dzielnicy” zapewniła mi sporo śmiechu? Dała niezapomnianą przygodę, i sprawiła, że chcę sięgnąć po inne książki Marty Kisiel?
Trzy razy tak!
Ponownie mogłam mieć do czynienia z humorem i niesamowitymi pomysłami Marty Kisiel. Tym razem zabiera czytelników do Starego Deszczna i jego fińskiej dzielnicy. Tam spotkamy Sławę Żmijan, która zmuszona przez los wróciła do swojej babci. Niestety bądź stety wokół Sławy i jej przyjaciół zaczynają dziać się dziwne rzeczy.
Co słychać w Starym Deszcznie?
Sława, a raczej Mieczysława Żmijan wraca do rodzinnego miasteczka – Starego Deszczna, zawiedziona dorosłym życiem. Jej oczekiwania minęły się z rzeczywistością. Dorosłość ją przygniotła, zeżarła i wypluła. Z podkulonym ogonem wraca do swojej babci Gieni.
“A w wolnych chwilach będę się starała nie myśleć o tym, że jestem porażką wcieloną rodzaju byle jakiego, nędzną namiastką pełnoletniego człowieka, który nie umie w dorosłość, chociaż ma już tych dwadzieścia parę lat i podobno przeżywa swój szczyt świetności” – “Mała draka w fińskiej dzielnicy” Marka Kisiel
Ten cytat oddaje esencję ducha Sławy i problemów z jakimi przyjdzie jej się zmierzyć. Powrót do domu nie jest taki jak oczekiwała, będzie musiała stanąć naprzeciw problemom dorosłości – przemijaniem, niepewnością, ciągłą zmianą…
Pierwszym z czym przyjdzie jej się zmierzyć to śmierć jej babci, która nie żyje od dobrych kilku miesięcy. Problem polega na tym, że przez ten cały czas rozmawiały przez telefon, a jeszcze rano widziała swoją babcię Gienię żywą i dziergającą kolejną robótkę. Zagadkę nie-martwej babci pomagają jej rozwiązać przyjaciele z dzieciństwa – inteligentna przyszłą doktorantka Kristal oraz rezolutny i niewinny Bambi.
Czy przyjaciołom uda się odkryć sekret wstania z grobu babci Gieni? Co ukrywają babcie z fińskiej dzielnicy? Dlaczego bohaterów atakują włochate ziemniaczki ze szczurzymi kłami? Jak Bambi namówił kiboli do kupienia bransoletek przyjaźni i dzierganych czapeczek z pomponami w środku lata?
Odpowiedzi na te pytania uzyskamy zaglądając do książki, i przy większości z nich można się całkiem nieźle uśmiać.
Ale natrafimy też na przemyślenia, z którymi spotyka się każdy z nas – czy jesteśmy dorośli? Czy damy radę jej sprostać jak to robią inni? A może każdy tylko udaje, że zna zasady tej gry?
Książki nie ocenia się po okładce, ale…
Warto wspomnieć o wydaniu książki. Jest to rzecz na którą staram się zbytnio nie zwracać uwagi i nie definiować książki na podstawie jej okładki. W końcu, nie oceniaj książki po okładce. To, że jakaś książka może mieć atrakcyjną oprawę wizualną, nie znaczy, że sama fabuła jest wciągająca, czy chociaż znośna. A czasem skromna okładka może ukrywać prawdziwą perełkę.
W przypadku Wydawnictwa Mięta jest inaczej. Dba ono nie tylko o wartość literacką książek, ale też o oprawę graficzną. Ich projekty okładek to jedne z niewielu, które wpadają mi w oko i odzwierciedlają zawartość książek.
W przypadku “Mała draka w fińskiej dzielnicy” jest podobnie. Pastelowe kolory i odcienie fioletu przyciągają uwagę, a logo wydawnictwa zostało sprytnie wkomponowane w całość, tworząc spójną i atrakcyjną oprawę wizualną.
Dzieciaki z fińskiej dzielnicy i ich babcie
Sława Żmijan to postać, z którą łatwo się utożsamić. Jej imię jest spuścizną po zmarłym ojcu, a jej codzienne trudności i refleksje nad życiem nadają jej autentyczności. Nie trudno jest utożsamić się z postacią, która przeżywa podobne rozterki co część młodych dorosłych. Kto z nas nie miał czasem wrażenia, że potrzeba instrukcji albo jakiegoś poradnika do zrozumienia dorosłości?
Babcia Gienia to z pozoru stereotypowa babcia. Kochana, troskliwa, z masą doświadczenia i życiową wiedzą oraz z własną teorią robienia rosołu. Jest niezwykle uparta i sama odmawia faktu, że umarła. Nie chcąc zasmucić własnej wnuczki, postanawia jej nie mówić! Jej zmagania z rzeczywistością oraz relacje z wnuczką są pełne ciepła i komizmu. Babcie w książce wyróżniają się oryginalnym charakterem, są autentyczne i posiadają głębię, co czyni je wyjątkowymi.
Kristal Lebioda, przyjaciółka Sławy, jest postacią bardzo inteligentną i zafascynowaną historią, co dodaje jej postaci dodatkowego wymiaru i czyni ją jeszcze bardziej interesującą. Jej ekscentryczne imię inspirowane jest Dynastią.
Bambi, kolejny dzieciak z fińskiej dzielnicy. To postać bardzo pozytywna, która swoim urokiem potrafi skraść serce od pierwszego spotkania na stronach książki. Jego obecność wnosi do historii ciepło i humor.
Instrukcja obsług po dorosłości potrzebna od zaraz!
Marta Kisiel, jak zwykle, zaczyna od mocnego akcentu, wprowadzając elementy komediowe i lekką nutę szaleństwa. Można wręcz zwątpić w poczytalność głównej bohaterki. Odniosłam wrażenie, że Marta Kisiel podążała za myślą Stanleya Kubricka.
Zaczyna od mocnego uderzenia, które przyciąga czytelnika, a potem tylko utrzymuje napięcie i dalej rozwija historię, dodając kolejne wątki. Marta Kisiel potrafi utrzymać uwagę czytelnika nie tylko za sprawą humoru, ale też tematów jakie porusza.
Styl pisania jest pełen humoru, sarkazmu i nostalgii, co sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. Opisy świata przez pryzmat Sławy są barwne i realistyczne, a emocje głównej bohaterki wylewają się z kart książki, nadając jej głębi i autentyczności.
Książka porusza tematy związane z wkraczaniem w dorosłość, przemijaniem, z którym ciężko się pogodzić oraz wyzwaniami jakie stawia przed nami życie. Mimo komediowego tonu, historia jest pełna życiowych prawd i refleksji nad codziennością. Relacje rodzinne, wsparcie bliskich oraz więzi międzypokoleniowe są centralnym punktem fabuły. Autorka w mistrzowski sposób łączy humor z poważnymi tematami, tworząc lekką, ale wartościową opowieść.
Czy warto sięgnąć po “Mała draka w fińskiej dzielnicy”?
Jest to książka, która dostarczyła mi masę radości oraz śmiechu. Jest to idealna lektura na relaks po ciężkim dniu pracy, pełna komicznych sytuacji i ciepła rodzinnych relacji. Mimo ponurego tematu, jakim jest dorosłość i śmierć bliskiej osoby, książka jest lekka i przyjemna. Kisiel udowadnia, że potrafi łączyć humor z głębokimi przemyśleniami, tworząc historię, którą trudno odłożyć.
Książka Marty Kisiel „Mała draka w fińskiej dzielnicy” to kolejny dowód na jej literacki talent i umiejętność tworzenia angażujących, pełnych humoru historii. Świetnie zarysowane postacie, życiowe przesłania i komediowy styl sprawiają, że książka jest godna polecenia każdemu, kto szuka lekkiej, ale wartościowej lektury.