Wprowadzenie, czyli jak trafiłam na książkę…
W gąszczu literackich propozycji czasem pojawia się dzieło, które wyróżnia się na tle innych. W szczególności gdy autor sam reklamuje swoją książkę na Pilkonie, a koleżanka pokazuje ci genialne cytaty z książki.
Grzech nie przeczytać, a przynajmniej zapoznać się z tą lekturą.
„Spowiedź Abysalu” autorstwa Feranosa to jedna z tych opowieści, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Autor zaprasza nas do świata magii, mieczy i wewnętrznych konfliktów.
Słów kilka o fabule „Spowiedź Abysalu”
Głównym bohaterem tej opowieści jest Gort. Królewski kat, który ma duszę filozofa, a jego lojalność zostaje wystawiona na próbę, gdy wplątuje się w niebezpieczny spisek. Komu może zaufać? Czy to co się dzieje wokół niego to prawda, a może pijackie delirium?
Akcja przedstawia nam kilka dni z życia Gorta, które kręcą się wokół pracy i wypraw po alkohol, przerywanych głębokimi filozoficznymi przemyśleniami. Jego spokojne życie burzy się gdy wdaje się w pijacką bójkę z Nerivem – utalentowanym magiem, oraz jeden z jego „klientów” wyjawił mu zalążki spisku, który może zagrozić całemu królestwu. Feranos zgrabnie ukazuje złożoność postaci, rzucając pytanie, czy lojalność wobec królestwa powinna przeważyć nad wiernością królowi.
Tak mniej więcej prezentuje się początkowo fabuła książki. Rozwija się ona w tempie, które jednocześnie trzyma czytelnika w napięciu, odsłaniając nowe tajemnice z każdym zakrętem narracji, a czasem daje wrażenie niepotrzebnego rozwleczenia. W szczególności na samym początku.
Będąc szczerą do tej książki podchodziłam dwa razy, bo za pierwszym razem miałam wrażenie zbyt wolno dziejącej się akcji. Odłożyłam wtedy książkę na jakieś dwa tygodnie i magiczne chwyciło.
Może odpowiednia pora? Nastrój?
Nie jestem pewna, ale gdy podeszłam do niej drugi raz to czytanie poszło szybko i naprawdę mnie wciągnęło.
W „Spowiedź Abysalu” pojawiają się elementy gore i mroczna atmosfera, które doskonale wpisują się w gatunek grimdark fantasy. Mimo to nie jest to książka, którą poleciłabym każdemu. Z powodu na „barwne” – a raczej zabarwione czerwienią i bólem – opisy odwołujące się do pracy Gorta z „klientami”.
Chyba, że jesteś zaprawionym w boju fanem „gore”, a horrory traktujesz jak dobranockę. Wtedy możesz sięgać po tę książkę.
Nasze trio nierozłącznych przyjaciół
Gort to nasz główny bohater i to jego oczami poznajemy całą historię. Początkowo poznajemy go jako bezdusznego kata, który wymyśla coraz to bardziej kreatywniejsze formy tortur. Wydaje się czerpać z tego jakiegoś rodzaju przyjemność, ale wraz z rozwojem fabuły możemy poznać inne aspekty jego osobowości. I zdradzę Wam, że Gort jest o wiele bardziej bogatszą wewnętrznie postacią niż początkowo się wydaje. Nasz królewski kat skrywa w sobie o wiele więcej głębi niż mogłoby się wydawać.
Jego przeciwwagą w historii jest tajemnicza Riada. Piękna elfka, która zaczyna towarzyszyć Gortowi w jego wieczornych wypadach po barach. Oczarowała go swoim pięknem (może też czymś więcej?). Pokazana jest jako bardzo emocjonalna osóbka, z której można czytać jak z otwartej książki. Za sprawą pewnego zbiegu okoliczności Riada staje się powodem wewnętrznej walki Gorta między moralnością, a lojalnością co dodaje mu o wiele głębszego wyrazu.
Niestety nie można powiedzieć tego o Riadzie, przynajmniej w moim odczuciu. Nie chodzi o to, że została źle napisana, ale myślę, że poświęcono jej mniej czasu przez co nie mogliśmy poznać jej jako pełnoprawnej bohaterki.
Neriv, dla mnie postać równie tajemnicza jak Riada. Trudno jest domyślić się w trakcie książki jaki naprawdę jest Neriv, czy to jaka jest natura jego przyjaźni z Gortem. Widzimy go jako osobę miotającą się, próbującą poukładać swoje życie po stracie ojca. Jego żałoba i trudność w odnalezieniu się zostały bardzo ciekawie zaprezentowane. Mimo to dalej nie rozumiem co sprawiło, że Neriv postanowił zaprzyjaźnić się z Gortem. Może to, że mógł być jedyną osobą, która nie oceniała go przez pryzmat ojca albo perfekcyjnego i utalentowanego młodzieńca?
Rzucanie mięsem, a filozoficzne rozkminy
Feranos posługuje się stylem prostym, ale przemyślanym, co sprawia, że czytanie jest przyjemnością. Opisy tortur są dokładne i drastyczne, dodając pewnej prawdziwości pracy kata bez łagodzenia tego jak ona wygląda. Przekleństwa i rzucanie mięsem sprawiają, że dialogi nabierają autentyczności, nadając powieści niepowtarzalny charakter. Stanowią one ciekawy kontrast do momentów, gdy książka porusza istotne kwestie społeczne i filozoficzne. Eksplorują granice lojalności, moralności i wyborów, jakie podejmuje bohater. Elementy fantasy są sprytnie splecione z refleksjami nad ludzką naturą, nadając opowieści dodatkowy wymiar.
Jedyną rzeczą, którą nie wiedziałam gdzie wpleść w tej recenzji jest jej odbiór, a raczej pewne skojarzenie jakie nasunęło mi się w trakcie czytania. Mimo, że Gort jest głównym bohaterem tej książki, odniosłam wrażenie, że nie jest on bohaterem samej historii jaką poznajemy.
Gort skojarzył mi się bardziej z postacią drugoplanową, czy nawet trzecioplanową, która z daleka obserwuje najważniejsze wydarzenia. Jego rola w królestwie zepchnięta jest na pewien margines, ponieważ nikt spośród jego przełożonych nie potrafi jasno nazwać pracy Gorta. Ofiary kata zwane są „klientami”, a torturowanie ich „usługami” jakie Gort sprawuje (w książce jest to bardzo ciekawy wątek). Ale chodzi mi o to, że jak w innych powieściach fantasy główny bohater ma znaczący wpływ na wydarzenia wokół niego i niejako kreuje historie, miałam wrażenie, że Gort jedynie się przygląda i ocenia. Nie jest to zarzut do powieści, a bardziej pewna uwaga.
Czy warto zabrać się za „Spowiedź Abysalu”?
„Spowiedź Abysalu” to podróż przez mroczne zakamarki fantasy. Magia miesza się z brutalnością, a bohaterowie zmuszeni są stawić czoła własnym demonom. Po zakończeniu lektury, czytelnik pozostaje z mieszanką wrażeń, które na długo zostają w pamięci. Niejednoznaczność decyzji bohatera pobudza wyobraźnię, jednocześnie prowokując do refleksji nad moralnością i lojalnością. Feranos stworzył powieść, która zdecydowanie wyróżnia się w tłumie innych powieści fantasy. Choć niektóre aspekty mogą być interpretowane różnorodnie, warto docenić odwagę autora w eksplorowaniu nietypowych tematów. Na plus jest też skupienie się na psychologicznych aspektach postaci oraz konsekwencji ich wyborów.
Jest to książka dla tych, którzy szukają czegoś nietypowego i fascynującego. Choć nie jest pozbawiona kontrowersji, to właśnie dzięki nim staje się unikalna i godna uwagi. Będziecie mogli poznać świat, gdzie granice między dobrem a złem są rozmyte, a jedyna różnica między nimi polega na tym, po której stronie stoisz.
Czy warto sięgnąć po „Spowiedź Abysalu”? To pytanie, na które odpowiedź znajdziecie tylko sięgając po tę niezwykłą książkę.
Na koniec mogę dodać, że książka zdaje się preludium do kolejnej części przez swoje zakończenie. Mam nadzieję, że Feranos ma w planach albo już pracuje nad dalszymi przygodami Gorta, bo bardzo chcę poznać konsekwencje pewnych wyborów.
1 thought on “„Spowiedź Abysalu”, czyli przemyślenia królewskiego kata”