Budapeszt to stolica Węgier jak i największe miasto położone w północnej części kraju. I największe zaskoczenie – dla mnie, bo żyłam w przekonaniu , że Budapeszt został założony z dwóch miast. Buda i Peszt, a okazało się, że jest jeszcze Óbudy. Inne ciekawostki – chociaż ta pierwsza to raczej fakt, który mi umknął. To to, że Budapeszt to największe miasto Europy Środkowej, a także zajmuje 8. miejsce pod względem zaludniania w Europie. Powiem Wam, że to czuć jak się chodzi po tym mieście, bo ono jest naprawdę ogromne i wielu ludzi przelewa się przez ulice tego miasta. Gdzie nie poszliśmy zawsze byli tam ludzie. Pełno ludzi, ale jakoś nie odczuwało się takiego tłoku, co jest trochę ironiczne.
Ale wracając do Budapesztu to jest to miejsce, w którym jest pełno muzeum, biblioteka narodowa, galerie sztuki, zabytki… Mogę tak dużo wymieniać, bo jest to miejsce, które warto odwiedzić. Razem z koleżanką udało nam się zobaczyć wszystko co miałyśmy zaplanowane – ale nie wszystko co jest dostępne, bo nie jest to możliwe w przeciągu dwóch dni. Jedyne czego jestem pewna, to to, że piechotą przeszłyśmy prawie 30 km.
Byłyśmy bardzo zmęczone i obolałe, ale warto było, bo Budapeszt rozsiewa niesamowitą atmosferę, w szczególności w nocy, gdy zapalają się światła. Widok na podświetlony w nocy Parlament albo na Zamek Królewski zapiera dech w piersiach. Jest to coś co warto zobaczyć na własne oczy, bo myślę, że zdjęcia nie oddają całego uroku.
Widziałyśmy naprawdę masę rzeczy – jak Państwową Operę (tylko z zewnątrz oraz korytarz, co i tak robi wrażenie), Bazylikę św. Stefana, przechadzałyśmy się Skwerem Wolności, zobaczyłyśmy Parlament (ogromny zapierający dech w piersiach budynek, po prostu WOW), obejrzałyśmy też Buty Na Brzegu Dunaju (jest to pomnik ku pamięci zabitych przez faszystów ofiar, robi to duże wrażenie i wprowadza w pewien żal? trudno to trochę opisać), Basztę Rybacką, wzgórze zamkowe razem z Zamkiem Królewskim… i wiele innych rzeczy.
Była to naprawdę niesamowita wycieczka i z chęcią zobaczyłabym Budapeszt ponownie!