Wczoraj pojechałam z siostrą na Pyrkon. Tylko w sobotę, ale ważne, że chociaż na jeden.
Zależało nam, aby dostać się do Poznania przed 10, zanim wszystko się zacznie.
Wstałyśmy około szóstej, aby zdążyć na pociąg za dwadzieścia ósma.
Najpierw udaliśmy się po informatory, a moja siostra musiała nam zniknąć z oczu. Nie minęło nawet 5 min, a my nie wiedzieliśmy, gdzie ona jest. Na szczęście szybko się znalazła i tak z dziesięć razy? Może więcej?
Ale wracając przed dziesiątą udało nam się zrobić rundkę wokół całego Pyrkonu i zjeść śniadanie.
A potem było różnie. Dużo chodziliśmy po stoiskach wystawców tak z parę godzin, na prelekcję się nie dostałam. Szkoda, ale jakoś przeżyłam.
Za to znalazłam parę odjazdowych cosplay’erów!
A koło pierwszej byliśmy na pizzy w centrum handlowym Avenida. Pizzeria nazywała się Puzzle Pizza. I jedzenie było tam naprawdę dobre, a plusem było to, że samemu można było skomponować sobie pizzę!
Koło osiemnastej zmyłam się z Pyrkonu na pociąg, ale jeszcze udało mi sie znaleźć ciekawą parę.
Pierwszy jest rysunek, który sama wykonałam na stoiku „Warsztat Artysty”. Każdy mógł zrobić tam jakiś rysunek promarkerami. I to są naprawdę dobre pisaki na bazie alkoholu. Krótko mówiąc są warte swojej ceny. Prawie 11zł za jeden.
A reszta to fantastyczny naszyjnik w kształcie klucza, który był inspiracją do rysunku. Potem – po godzinie czekania w kolejce – zdobyłam autograf Peter. V. Brett’a!
Udało mi się też znaleźć Growchu! Kliknij jeśli chcesz dowiedzieć się kim jest ta niesamowita artystka!
I to wszystko! Naprawdę dobrze się bawiłam ze znajomymi. Na pewno pojawię się na Pyrkonie w przyszłym roku!